W Wielkanoc wypadły fajne, słoneczne i w miarę ciepłe dni. Choć zwykle nie oglądam telewizji, to i w niej było dobrze. A głównie za sprawą Foresta Gumpa. Obejrzałem ten film po raz trzeci. I jak zwykle zrobił na mnie duże wrażenie. Ale o filmie za chwilę. Najpierw biegowo. Święta – dla mnie kojarzą się głównie z dużą ilością jedzenia. A… Read more »
Na początku odnowionej znajomości z bieganiem, po pierwszych biegach, gdzie udało się przebiec zakładany odcinek 5 km, zafascynowany byłem aplikacją Endomondo. A to wszystko przez pierwszą osobę, którą wprowadzę do wpisów. To gadżeciarz – musi mieć wszystko, co nowe i „fajne”, a nie zawsze potrzebne (nazwę go A). I A namówił mnie na Endomondo właśnie. Nie jest to w żadnym… Read more »
Taaaaaaak… ciekawy tytuł, nieprawdaż? Spróbuję go rozjaśnić trochę dalej w tekście. Mieszkanie nad samą granicą ma wiele zalet. Jedną z nich, chyba jedną z najważniejszych (a którą uświadamiamy sobie w późniejszym okresie życia, gdy w dodatku musimy się gdzieś przenieść), jest bierna znajomość języka sąsiada. I aktywna, gdy zaczniemy mówić sami nie wiedząc, kiedy to nastąpiło. A wszystko to dzięki… Read more »
Kolejne miesiące były nudne. Czy gorąc, czy deszcz, czy śnieg – ten sam rytuał: szkoła, 2-3 godzinny trening. I tak dzień po dniu. Później, żeby nie było aż tak nudno, i żeby trochę podkręcić wyniki, rytuał wyglądał inaczej. Trening, szkoła, trening… Wytrzymałem tak przez krótki okres czasu. Pobudka o świcie, spokojny bieg na około 8-10 km. Potem szkoła i trening… Read more »
Każdy z nas jakoś zaczynał swoją przygodę z bieganiem. Moja zaczęła się w pierwszej klasie ogólniaka. Od nauczyciela wuefu dowiedziałem się, że w siatkówkę jestem *pip*, w kosza jestem jeszcze większą *pip*ą. W piłkę nożną nie graliśmy na oceny, a szkoda… bo to była jedyna gra, w którą coś mi wychodziło. Ten sam wuefista dodał (będąc trenerem w miejscowym klubie),… Read more »