Lekko ponad tydzień temu buńczucznie zapowiadałem, że wybieram się na AWF, na ostatnie w tym roku zawody na hali. Myliłem się… bo tam nie dotarłem. Zawody miały się odbyć w sobotę po południu. Tymczasem rano byłem na kolejnym zleconym badaniu do moich przewlekle chorych zatok przynosowych (od końca czerwca). Wracając po tym badaniu czułem, że robię się słaby, coraz słabszy…… Read more »
Nawiązując do fotki tytułowej – wszystko ciemność, ciemność wszystko… po 15:30… A teraz do rzeczy. Od powrotu z Cieszyna minął ledwo ponad tydzień, a działo się więcej niż czasem przez dwa-trzy tygodnie. Po pierwsze – treningi z Dominiką. Na jednym z nich, na Agrykoli, mieliśmy powrót do bardzo krótkich i szybkich biegów. Chodziło głównie o akcentowanie 3 faz biegu: rozpęd-rytm-ponowny… Read more »
I tak zrobiliśmy. Trochę oznaczało szybkie 600 metrów na „dogrzewkę”. Po czym nastąpiły biegi jeszcze szybsze… czterysetka i trzysetki. Gdy już miałem dość, a mięśnie rąk i uda były zabetonowane kwasem, przepona paliła… dostałem jeszcze trochę do pobiegania na koniec – 5 razy 120 metrów… Choć już przepona i nogi nie chciały współpracować, to odcinki były dość fajne do robienia… Read more »
Cztery miesiące treningu pod 400 metrów. Tak naprawdę to NIEWIELE, żeby się przygotować do takiego biegu. Trochę kulejącej jeszcze techniki, trochę wytrzymałości, trochę oswojenia organizmu z kwasem… Ale to ciągle za mało. Bielański Wieczór LA Organizacyjnie zawody były doprowadzone do perfekcji. Wszystkie konkurencje startowały o zaplanowanym czasie. Moje 400 metrów też. Ale – albo mnie nie wyczytali sędziowie, albo (co… Read more »
I został tydzień do Bielańskiego Wieczoru Lekkoatletycznego AD 2019. Wpadły trzy mocne treningi z Dominiką, wpadły luźniejsze biegi do maksymalnie 10 kilometrów. Jako, że czas najwyższy to i zaczyna pojawiać się stres przedstartowy. Ale niech się pojawia – to zawsze pobudza mój organizm do większego „spięcie” i wysiłku. Treningi z Dominiką skupiają się głównie na budowaniu wytrzymałości do 400 metrów… Read more »
Emocje po Warsaw Track Cup opadły; opiłem swoje 2’14” na 800 metrów. I zabrałem się za trening postartowy. Było bicie rekordów w lesie – tym razem nie przez mnie, a przez domowego kibica… robiącego po raz pierwszy w życiu dychę… Były pompki w czasie biegu, i były szybsze akcenty. W tych szybszych (400m) starałem nauczyć się wolnego startu w ciągu… Read more »
Bieżnie, bieżnie… …i już pokrótce tłumaczę tytuł 🙂 Po pierwsze – były wakacje – dwa tygodnie w Trójmieście. Miał być trening, miał być na bieżni. Wyszła dupa. Wystartowałem raz w Parkrunie, który poszedł jak zwykle ostatnio na 19 minut z kawałkiem bez większej spiny. Co do treningu na bieżni to załamałem się. Narzekam na stadion w Otwocku, ale on zwykle… Read more »
Powroty z kolonii, trochę zamieszania w domu, trochę odpoczynku, parę treningów, odwiedziny szpitala na Batorego… To nie były nudne dwa tygodnie… A i treningowo też nie wiało nudą. Dominika rozpisała mi treningi na kolejne dni między naszymi treningami. Więc miałem co robić. I polubiłem ten stan permanentnego zmęczenia. I coraz bardziej lubię te uczucie, gdy zaczynam trening, pamiętając, że najgorsze… Read more »
Dwa tygodnie znowu śmignęły nim się obejrzałem. Trening i rozmowy w domu kręcą się jakimś dziwnym trafem wokół biegania po lesie, ćwiczeń siłowych, rozciągania. Coś się pozmieniało. Nawet moje podejście do ćwiczeń siłowych „letko” się zmodyfikowało. Rozmawiamy o taśmach do ćwiczeń, a z Decathlonu przywieźliśmy… sztangę. I choć zawsze wzdrygałem się na samo słowo „siłowo”… to teraz macham sztangą 😎… Read more »
Kto się miał domyślić, ten się domyślił. Kto nie, to się nie domyśli. Bo i tak pewnie tu nie zajrzy. Przez tytułowy projekt rozmijałem się na stadionie ze znajomi z grupy biegowej. Ale też nie mogło być inaczej, bo zmieniły mi się godziny treningu, jego zakres, spadł kilometraż. No i w końcu mogę go odtajnić i ujawnić, bo wszystko jest… Read more »