Bez siły…

      Brak komentarzy do Bez siły…

Pierwszy trening po wieczorze lekkoatletycznym – i od razu skucha. Jako, że sezon się zakończył, na razie skończyliśmy treningi prędkościowe, a zaczęliśmy siłowe. I co? I to: miałem zrobić 3 serie skipów w tempie idącej baaaardzo wolno obok mnie Dominiki. Około 25 metrów. I już w pierwszym powtórzeniu po 20 metrach… zabetonowało mnie, jak na pierwszych 400 metrach na Bielańskim Wieczorze… ten sam opór, ta sama niemoc…

Bez siły…

I co na to Dominika? Stwierdziła, że już wiadomo dlaczego tak popłynąłem na ostatnich stu metrach. Bo nie mam siły. A zakładała, że zrobię te 3 serie skipów bez większego wysiłku. I jak dodała – że będąc tak bardzo bez siły, i biegając to co dotychczas – mamy jeszcze co poprawić na 400 metrów 🙂

Koniec końców doszliśmy do wniosku, że w okolicy grudnia i stycznia trochę czasu spędzimy… na siłowni i pod jej okiem porobię trochę ćwiczeń na… siłę…!

Leśna Mila

A podsumowując ostatnie trzy tygodnie – niewiele miałem biegania, sporo treningów siłowych. Pod koniec tego dwutygodniowego lenistwa, po konsultacjach z Dominiką, wprowadziłem już swój własny trening uzupełniający. Jak stwierdziła – moja mieszanka treningów – gdzie część jest jej treningiem a reszta moim przywiązaniem głównie do Franka Horwilla – nie powinna nic popsuć. I tak jako kolejną nowinkę po biegu pompkowym, dziś wprowadziłem kolejny własny wynalazek. Wynalazek, który ma pomóc mi poprawić prędkość na 5 kilosów a jednocześnie podnieść wytrzymałość na 400/800 metrów. A więc – ta-dam! – od dziś wprowadzoną mam Leśną Milę. Na ten pomysł wpadłem już dawno temu, po obejrzeniu filmu „One Square Mile”, gdzie główny bohater biegał fajną trasą skręcając co 440 jardów… I w końcu olśniło mnie – przecież w naszym lesie leśnicy mają znaczniki między drogami pożarowymi co… 400 metrów! I można taki kwartał było sobie wybrać i sru…

No to wybrałem. Trochę mam z górki, trochę pod górkę – słowem bieżnia to nie jest. Ale jest za to „dupa, i piasku kupa” 😎

Podsumowując – trasa jest ciężka – i wie to tylko ten, co w lesie biega. I mam nadzieję, że ściganie się na około 4*400 metrów da jakiegoś kopa na wiosnę, na jakiejś bieżni…

Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *