Jadąc w marcu na Półmaraton Wiązowna nie wiedziałem, co to GP Traktu Brzeskiego i nie zakładałem, że wrócę na trasy tegoż. Cały marzec i kwiecień spędzone bardzo treningowo popchnęły mnie ku myślom o jakimś szybkim biegu na 5 kilometrów. W kieszeni miałem już czas na 10 kilometrów (z Wąskotorówki), a w czasie interwałów kilka razy poprawiałem czas na kilometr. Zapisując się na III Mazowiecką Piątkę (w Mińsku Mazowieckim) w głowie dzwonił kolejny czas do porównań postępów treningowych na jesień.
Trenerzy: Daniels & Daniels
Trenerzy – i Daniels optymistyczny (ten czarny), i Daniels książkowy, jednym głosem po Maratonie Podhalańskim pokazywali, że czas poniżej 20 minut na 5 kilometrów jest bardzo prawdopodobny. Korekta czasów do treningów po Podhalańskim, według książkowego Danielsa wskazywała VDOT=52. To oznaczało, co sprawdziłem dziś już po biegu – 19:17 na 5 kilometrów. Również dziś, w czasie III Mazowieckiej Piątki, wyszło – jak w mordę strzelił – 19:18…
Mińsk Mazowiecki: III Mazowiecka Piątka
To nie będzie relacja z biegu – bo był za szybki. Było gorąco, jak cholera. Na starcie ciapoki ustawiły się, jak zwykle – więc bieg zaczął się slalomem gigantem. Potem za pierwszym rondem wyklarowała się duża grupa czołowa, którą szacowałem na 50 osób. Trzymałem się jej końca – do końca… wyprzedzając kilka osób i dając się wyprzedzić chyba dwóm biegaczom.
Gorąco, gorąco, parę łagodnych wzniesień, dużo zakrętów, fajni kibice. Lekki kryzys na czwartym kilometrze, gdzie prędkość spadła do 4:00 na kilometr… i który szybko minął, jak wpadliśmy na ostatnie kilkaset metrów przed metą do parku. Głośne krzyki moich własnych kibiców i przyspieszenie na ostatnich 200 metrach.
19:18…
Jeszcze lepsza, piknikowa atmosfera po biegu. Dwa medale z GP… fajna koszulka… Ale najważniejsze są dwie inne rzeczy – 1. Nowy rekord na 5 kilometrów, który załatwia sprawę jednego z celów na ten rok oraz 2. czas do porównań na jesień. Mocno wyśrubowany (?), ale… jeszcze 10 tygodni planu treningowego do końca…
Daniels (ten książkowy) szczerzy zęby z tabel w książce. Daniels (ten czarny) parzy gębę, coby za bardzo się nie śmiała 😛
I do kolejnego biegu GP – 11-go czerwca w Białej Podlaskiej na 15 kilometrów. Tam już nie muszę walczyć o czasy – jedziemy na piknik!
Pingback: Dekada – blog Z GÓRKI / Jacek Kłodowski