Ostatnio biegnąc w las, musiałem przebiec przez teren budowy, zaczynający się w Śródborowie a kończący się w Starej Wsi… Według oznaczeń jest tam zakaz wjazdu z wyjątkiem rowerów. A w rzeczywistości są tacy, co na siłę muszą przejechać. Będzie ścieżka rowerowa i chodnik?
Szybkie pięć
Wewnętrzny leń marudził, ale powakacyjny powrót do biegania nastąpił. Po pierwsze zdemotywował mnie A., jak mu się to czasem zdarza. Siedząc przy butelce postanowiliśmy, że pójdziemy razem na bieganie z grupą Otwock Biega. Ponadto, zaproponowałem wieczorne Szybkie Pięć – małe kółko wokół osiedla, które zwykle staram się biegać szybko. Pierwszy plan nie wypalił, A. miał czekać i nie czekał. Drugi z Szybką Piątką też nie wypalił – A. się do planu zapalił… i wypalił jeszcze szybciej. Umowa była taka, że to on daje znać, kiedy chce iść pobiegać.
Na bieganie z Otwock Biega pod Sosenkę pobiegłem sam. Jak się okazało wyszło dobrze, bo przyszedł tylko Jerzy, z którym w czasie biegu poruszyliśmy kupę ciekawych tematów. Sama opowieść Jerzego na temat jego biegania i jego perypetii w życiu zrobiła na mnie duże wrażenie. Do tego jeszcze wiedza treningowa, z której pewnie kiedyś skorzystam. Wyjście udało się nadzwyczajnie. I dobrze, że nie było A.!
Na rowerze
Tydzień rozpoczął się od poniedziałkowej trasy po lesie. Dla utrudnienia na rowerze pojechał ze mną dzieciak. Histeria, nerwy i ciągłe próby gonienia mnie zaowocowały nieoczekiwanie szybkim czasem na 10 kilometrów. „Nieoczekiwanie” zatem wyszedł nieoficjalnie najlepszy mój czas na 10. Zatrzymam go jednak dla siebie do czasu, aż go oficjalnie potwierdzę.
Biegł był na tyle męczący i szybki, że w pewnym momencie dzieciak stwierdził tylko, że już rozumie co oznacza powiedzenie „siódme poty”. Ja w czasie tego biegu sobie to przypomniałem…
Potem było długie wybieganie na 20 kilometrów. Tak dla rozluźnienia przed sobotnim Otwockiem, co Biega.
Na który zaspałem…
Czekałem na sobotni poranek, czekałem… i zaspałem. Wstałem w czasie, który pewnie oznaczał dla biegających końcówkę wspólnego biegania. Aby nie zaprzepaścić całego dnia, po południu poszedłem na nową trasę. Wspomniane wcześniej prace na drodze ze Śródborowa w kierunku na Celestynów tak mnie zaintrygowały, że chciałem je sobie obejrzeć z bliska.
W Pogorzeli, za stacją, widać, że coś się dzieje. Nowa, ubijana podsypka pod asfalt, gdzieniegdzie wylany asfalt i przede wszystkim szeroki pas z boku. Pewnie na ścieżkę rowerową i chodnik dla pieszych. Zwykle nie lubię biegania po asfalcie, ale stwierdziłem, że zobaczę, jaki jest ten kawałek.
Gotową ścieżką rowerową, przy braku jakiegokolwiek samochodu dobiegłem do Starej Wsi. Fajny odcinek – do Starej Wsi idzie w większości pod górkę. W Starej Wsi za rondem, dokładnie dwa kilometry od startu pomiaru odległości uznałem, że wracam. W drodze powrotnej chciałem zmierzyć pięć kilometrów.
Coś mnie podkusiło – i zamiast na wolny trening, ustawiłem Endomondo na dystans 5 kilometrów. Bieg wyszedł nadspodziewanie dobrze – gadające Endomondo kusiło, żeby biec szybko. A przez to przegapiłem moment, kiedy minąłem 5 kilometrów… i trasę będę musiał zmierzyć jeszcze raz.
Powrót do przeszłości?
Po skończeniu prac drogowych będzie nowa trasa ze Śródborowa do Starej Wsi. Po asfalcie. Na 5 kilometrów w jedną stronę. Jak za dawnych czasów, gdy zaczynałem bieganie jeszcze przed moim bieganiem w klubie.
Mieliśmy wtedy z kumplem asfaltową trasę na 5 kilometrów, która zaczynała się na skrzyżowaniu ulicy Liburnia z Katowicką w Cieszynie, biegła przez Boguszowice, Marklowice aż do wysokości stacji kolejowej w Marklowicach, gdzie był nawrót. Mimo ruchu, który nie był wtedy aż tak duży, to była mordercza trasa, na której po raz pierwszy padła granica 45 minut, potem 42, potem 39…
I taki też mam zamiar i plan (marzenie?), co do tej nowej trasy… zobaczyć kiedyś na stoperze 39 minut z drobnymi na 10 kilometrów…