Jesień, OKS dla wybranych, Covid… i co jeszcze?

      Brak komentarzy do Jesień, OKS dla wybranych, Covid… i co jeszcze?

Trzy tygodnie treningu, „treningu” po nowemu, który jest zupełną rewolucją w moim bieganiu. Treningu, w którym biegam kilka razy zadany odcinek i kończę trening. Treningu, w którym w dzień po szybkościówce robię ćwiczenia (wickety) oraz idę poskakać – na, z i przez zwalony pień. Skomplikowane? Nie. Najlepiej podsumowali to autorzy na sprinterzy.com:

Nawet my spotykamy się ze zdziwieniem zawodników, kiedy pokazujemy im plan na poniedziałek, a tam: 2x(10+20+30M). Dosłownie! Plan tak prosty, że aż niemożliwe, że dobry i skuteczny. Przyznajmy uczciwie. Nie sprzedamy takiego planu za 100 złotych, bo klient stwierdzi, że to absurd  A więc trzeba komplikować. Koło się zamyka (…) Prawdziwa wiedza/doświadczenie się nie sprzedaje .

OKS dla wybranych

W trakcie tych trzech tygodni zostaliśmy rodziną wyrzuceni ze stadionu OKS-u, bo jak się dowiedzieliśmy „tylko zgłoszone grupy mogą trenować, po poinformowaniu zarządu OKS”… Pozwolili nam jednak dokończyć trening. Poinformowali, że będzie można już wkrótce wchodzić legalnie na treningi dorosłych prowadzone przez Dziubińską. Smutne to, że miasto tej wielkości nie ma nawet stadionu… ogólnodostępnego…. A stowarzyszenie statutowo promujące sport żąda zgłoszenia mailowego, że ktoś wejdzie na ICH stadion. Nie będę się do takiego miasta dokładać – mam alternatywę – więc podatki płacić będę gdzie indziej. Wkrótce.

Covidowa jesień

Przerzuciłem się tedy na las, krótką bieżnię SP3, trochę dłuższą przy SP5. I w ten sposób trzeba będzie wytrzymać nadchodzące kilka miesięcy. Szkoły od jutra Covidowo mają być zamknięte, więc może uda się wchodzić na ich bieżnie. Z miotłą oczywiście, bo chyba nie będzie miał kto liści zmiatać 🙂

Treningowo jest rewelacyjnie – wszystkie bóle ścięgnowe są już historią. Mięśnie bolą – owszem – po Hollerowskich sesjach X-Factor (XF-W) z wicketami (dość mocno specyficznymi przebieżkami na prędkość i koordynację ruchową). Efekty? Są 🙂

Robiliśmy z Szymkiem mierzone 40 metrów we fly’u, gdzie na tak krótkim dystansie poprawiłem się o osiem dziesiątych sekundy (0,8″) w porównaniu do moich pierwszych takich sprintów. Robiliśmy również trójskok oraz skok w dal z miejsca – wszystko w lesie. No bo, jak nie ma gdzie, to gdzie to robić?

Oczywiście ciężko jest samemu sobie w czasie sprintu na 40 metrów klikać stoperem start, split po trzydziestu metrach i metę… i to jeszcze na sprzęcie, jak obok na zdjęciu. Dopóki jednak brachol mi nie przyśle sprzętu z UK… to pozostanie tylko taka metoda…

Oświadczenie zamiast podsumowania

No i zamiast podsumowania niech będzie małe oświadczenie. Już wiem dlaczego mój ulubiony blogujący sprinter nie pisze często postów – bo czasem przez długi czas nie ma co pisać. Sam już dostrzegam, że dobry, nieskomplikowany trening powoduje brak spektakularnych zdarzeń. Więc oświadczam podsumowując, że wpisy dzienniczkowe mogą być rzadsze i zależne od tego, czy będzie co opowiedzieć 😎

I kwestia ostatnia. Oczywiście kusi mnie czasem, żeby pójść na szybką piątkę. Kusi mnie czasem, żeby zrobić jakiś inny trening (interwały, rytmy). Ale nie daję się skusić. Czy wrócę do wcześniejszego treningu? Nie wiem. Na razie zaczekam do wiosny, do jakiś zawodów. Jeśli będzie poprawa na krótkich – 100, 200, 400m – to wtedy zostanę jak najdłużej przy Hollerowskim FTC.

Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *