Był kiedyś taki czas, gdy mieszkałem w Cieszynie, że gdy wracałem z pracy lub w drodze do pracy późną nocą Policja zatrzymywała mnie co parę dni. Były to nocne patrole drogówki, która stała w głównych punktach dojazdowych do miasta i wyłapywała ożralców.
Od czasu, jak mieszkam w Otwocku, z epizodami warszawskimi, taka kontrola zdarzyła mi się raz. Dziś. Nieoznakowany wóz podpiął się pode mnie na dojeździe do ronda koło SP2. Po 300-400 metrach włączył światła i pomyślałem, że chce, żeby go przepuścić. Ale nie. To było mruganie do mnie. Wracaliśmy z MarcinemO ze Starej Wsi z treningu. Już w Starej Wsi czułem ogromne dotlenienie i lekkie zawroty głowy po wysiłku, więc jechałem powoli. Musiałem jeszcze odwieźć Marcina i wtedy nas zatrzymali. Oczywiście kontrola wyszła negatywnie. Ale potem się zastanowiłem nad tym i doszedłem do wniosku, że z tych zawrotów głowy mogłem lekko się zataczać na drodze 🙂 Albo – jak uznał Marcin – spodobały im się cieszyńskie blachy… Wytłumaczyliśmy bardzo kultulalnie, że wracamy z treningu…
Z ciekawostek około treningowych to wszystko.
Treningowo nudą nie wieje – ostatnie zakupy, tzn. grzybki, stu metrowa taśma do mierzenia, bloki startowe oraz najnowszy nabytek – Freelap używane są na potęgę i kiedy tylko się da. Do tego stopnia, że taśmę już musiałem po swojemu przerobić, bo się niszczyła od ciągłego rozwijania. Dzisiejsze bieganie z Marcinem z pomocą Freelapa pokazało nam również, że pomiary stoperem, które wcześniej robiliśmy – były całkiem-całkiem dokładne. Pokazało też, że technika to technika i trzeba się do niej dostosować. Biegniesz za daleko od czujnika… i nie ma wyniku twojej mordęgi…
Dziś – na trudniejszym odcinku szutrówki w Starej Wsi – udało mi się trzy razy na cztery biegi zrobić dwieście metrów w 25 sekund z niewielkim okładem. Parę dni wcześniej też z Marcinem, w lesie, na piaszczystej drodze, zrobiłem trzy z czterech dwusetek w 29 sekund (29.00, 29.20, 29.20). Wyszło i mnie, i Marcinowi cztery sekundy na szutrówce w porównaniu do leśnej drogi. Ciekawi mnie, co by z tego wyszło na tartanie? To jednak w Otwocku jest nie do sprawdzenia… Dojdę do wiosny do 24, czy nie?!
Pierwsze, testowe użycie Freelapa zrobiłem parę dni temu na tartanowej bieżni SP5 w Otwocku, której starczyło na 40 metrów we fly’u. Różnica między ręcznym pomiarem na stadionowym żużlu OKS-u, a tartanem z pomiarem automatycznym wyniosła pół sekundy. Pół sekundy przy niecałych pięciu samego biegu. To trzeba podsumować czymś, co do niczego nie prowadzi, ale daje poczucie… hmmmm… siły, mocy… i ewentualnej wizualizacji, czyli kalkulator BrainMAC-a:
Teraz bieganie jest zdecydowanie inne – żadnego ściskania stopera, gmerania przy przyciskach, żeby złapać split… Luz psychiczny i pełne skupienie na samym biegu. I nad odbiciem od ziemi. I nad nie wypinaniem brzucha. I nad prostowaniem się. I nad usztywnianiem się na ostatnich metrach, gdy zalewa kwas.
I o to chodziło.