Kupiłem czarny ciągnik

      Brak komentarzy do Kupiłem czarny ciągnik

No chyba jednak nie. Nie kupiłem ciągnika. A tym bardziej czarnego. Jeszcze nie pora na to. To za kilka lat. Ale coś mnie zaćmiło, bo ten czarny ciągnik okazał się butami, w dodatku nie czarnymi – a kolorowymi. Pstrokato-kolorowymi. I nie z pojemnością dwa-czterysta, a w rozmiarze 42. I nie z alufelgami i ciemnymi szybami, a z notą 94 na RunRepeat

Najpierw w domu pojawiły się Pumy na zawody, mające zastąpić moje już mocno zużyte Deviate Nitro (jedynki), a po nich jakiś czas później dotarły Asics-y – model Noosa TRI 14. Oczywiście buty oznaczone są we wkładce jako buty na 10 kilometrów biegu dla triatlonistów, ale… ale..

Poczytałem o nich, poczytałem, pomyślałem – i uznałem, że to mogą być te jedyne do treningu na pięć kilometrów na asfalcie.

Powrót do piątki nie jest łatwy. Oj nie jest. Nawet TAKIE buty, z taką notą nie pomagają. Choć wrażenia z pierwszego biegu są niecodzienne – wyobraźcie sobie, że nie macie siły biec, mięśnie buntują się, żeby przyspieszyć, a taki sprytnie skonstruowany but z ostrym ścięciem na palcach wymusza na was lądownie na przedniej części stopy i takie od-niechcenia odbicie. I tak kilometr za kilometrem. Wrażenie było niesamowite.

Buty są niesamowite, natomiast biegacz do dupy… i buty nie pomogły. Bez biegania piątki nie może być szybkiej piątki. Czwarte postanowienie z pięciu jest w mocy. I jak na razie powoduje brak mocy na wieczornych biegach. Mam zupełny brak wytrzymałości po krótkich. W pierwszej piątce padło 20:32, w drugiej wynik osłabiał już zupełnie – 20:55. Jednak coś się rusza – w drugim biegu padłem po kilometrze i po toczeniu się przez kolejne trzy, piąty wpadł w 3:50 (a 700 metrów szedłem już w dobrym tempie 3:35/km). I była to już zasługa butów.

Jeśli do końca sierpnia wrócę do 18:30, to jest szansa na coś szybszego pod koniec roku. Na razie po dzisiejszym bieganiu z Marcinem, zmęczone dwójki zgłosiły protest cholernie mocnym skurczem… 😛


* odwołania i cytaty pochodzą z „Ciągnika” grupy Blenders, 1996, płyta Fankomat.

Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *