Noworoczne postanowienia

      Brak komentarzy do Noworoczne postanowienia

Nowy rok czas był zacząć – 1 stycznia tradycyjnie już pobiegliśmy grupą Otwock Biega na Torfy. W południe, przy Sosence zebrała się całkiem spora grupa ludzi. Spokojny bieg pozwalał na biegowe pogawędki z byłymi, obecnymi i nowymi w grupie ludźmi.

Wieczorem, siedząc nad kalendarzem i nad książką Danielsa, obliczałem, jak poukładać trening na nadchodzące pół roku. Przy okazji rozpisałem czasy treningowe na kolejne 4 tygodnie. Kontrola tabel VDOT uzmysłowiła mi, że powinienem zwiększyć tempa co niektórych biegów. Jedną ze zmian, która od razu wymusi szybsze bieganie jest danielsowe easy – bieg spokojny. Od dziś jego zakres to od 4:47 do 5:19 na kilometr (dla vDot=53). Szybkie aż tak bardzo się nie różnią – 3-4 sekundy w zależności od biegu 😛

Noworoczne postanowienia

Skłamałbym mówiąc, że takich nie mam. Biegowe mam jedno. Ponowna, wyrywkowa lektura książki Danielsa tym razem zwróciła moją uwagę na rozdział poświęcony treningowi uzupełniającemu. Do tej pory część tę całkowicie odpuszczałem. A że niektóre ćwiczenia są zbieżne z tymi, które zalecili byli mi w przeszłości moje rehabilitanty… to czas się wziąć za nie. Postanowienie jest takie, że w wybrane wybiegania w tygodniu włączę zabawę ćwiczeniową, jak proponuje to Daniels – ćwiczenia robione w stacjach. Oj, cztery litery przymarzną do ziemi…

Z innych przemyśleń wspomnę o jednym, które kołatało mi po łbie gdzieś od września-października 2017. Było to takie ciche postanowienie, że może kiedyś (kiedyś, ho ho ho! – w bardzo nieokreślonej przyszłości) spróbuję wystartować w mistrzostwach weteranów LA. Nieważne, czy otwartych, czy zamkniętych dla posiadających licencję. Pierwsze poszukiwania mniej więcej wskazały drogę jak. Mniej więcej – bo nadal jest to dla mnie czarna magia. Na początek na pewno czeka mnie cholernie dużo roboty… i być może nigdy się to nie uda, ale…

…ale jak wspomniałem, pomysł kołatał gdzieś tam po łbie. Po noworocznym bieganiu trochę odżył po rozmowie z jedną z nowych osób, które z nami pobiegły. Rozmowa, którą prowadziliśmy przez kilka kilometrów pokazała, że nie tylko ja mam takie pomysły. I – że może wcale nie są takie gupawe…

Nie ma to, jak być niespełnionym, tfu… sportowcem :P, nieprawdaż? Raczej do M45 się nie zdążę przygotować, ale może w M50 uda się powalczyć?

A na razie…

…zostaje podstawowy plan treningowy wg Danielsa. Ten sam, co w zeszłym sezonie. Trochę go rozszerzę i dorzucę do niego danielsowy trening uzupełniający. Sprawdzian za 23 tygodnie w Mińsku Mazowieckim!


PS. wieczorem sprawdziłem jeszcze raz swój poranny bieg. I spotkało mnie zaskoczenie warte odnotowania – kilometr kończący pierwszą część biegu na 10km, który ładnie wszedł w 3:38 min, w Garminie został odnotowany jako odcinek z najdłuższym krokiem w czasie biegu – 1.51 metra… TO jest warte odnotowania! Coś się w końcu ruszyło…!!!


Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *