Drugi tydzień specjalistycznych biegów wg Danielsa (tego biegającego, nie tego z butelki) udało mi się ukończyć… Podobnie jak w pierwszym tygodniu treningu z sesjami SP udało mi się prawie-prawie dobić do 70 kilometrów.
SP1
Pierwsza sesja wypadła we wtorek, 4 kwietnia – i było w niej 12 powtórzeń rytmów na 400 metrów z przerwą 400 metrów truchtem. Według planu miało być 90 sekund na 400 metrów; w praktyce wyszło mi ciut-ciut szybciej. Najwolniejszy w 87 sekund, kilka środkowych 84-85 i ostatni, najszybszy w 82 sekundy. To był ciężki trening – z kryzysem po 6 powtórzeniu – było chyba równe 20 stopni na stadionowej patelni… Ale wygrałem z kryzysem i ze sobą i od ósmego powtórzenia poszło już bez problemów. Najważniejszą informacją po tej sesji był odczyt z Garmin Connect, o tym, że średnia długość kroku wyniosła 1,53 metra. To było coś, nad czym pracowałem ciężko w leśnych rozbieganiach w pocie nie tylko czoła przez ostatnie kilkanaście tygodni…
SP2: Parkrun
W tym tygodniu wypadały mi tylko dwie sesje SP, więc drugą zostawiłem na sobotę. W sobotę zaplanowałem wyjazd na 200-tny parkrun w Warszawie w Skaryszaku, gdzie wg planu miałem robić 20 minutowy bieg progowy w tempie 4:29 / km. Oczywiście (!) chciałem go zrobić w szybszym tempie, o czym gadaliśmy z Jurkiem w czasie czwartkowego rozbiegania w lesie.
Na starcie przywitała nas temperatura w okolicach 9 stopni. Długa przemowa koordynatora – z okazji Dwusetnego Parkrunu na Pradze – skutecznie schłodziła gorącą głowę. Szybki start i szybkie tasowanie biegnących – to szybki bieg i od razu wiadomo, kto ile biegnie.
Planowałem biec w tempie 4:15 / km. Na drugim kilometrze dopadł mnie jakiś dziwny kryzys (4:18), ale w kolejnych nadrobiłem i całość progowego wyszła na zakładane 20 minut (20:25) i średnie tempo 4:13. Parkrun jest genialnym miejscem do progówek 😛
I jeszcze na koniec, z racji dwusetnicy otrzymaliśmy seksowne medale do kolekcji… :O
Na kolejny tydzień wypadają trzy sesje z rytmami, progowym i interwałowym. Może i interwał da się zrobić na Parkrunie? 😀