Pokój umeblować na nowo

      Brak komentarzy do Pokój umeblować na nowo

Czy ten tytuł jest nawiązaniem do czegokolwiek? Oczywiście, że nie! Nie jest nawiązaniem do czegokolwiek; a w zasadzie to nawet nie jest nawiązaniem do meblościanki. Jest tylko tym, że pozazdrościłem Marcinowi częstotliwości wpisów i musiałem zacząć go gonić.

Teraz oczywiście bzdury już plotę, bo powód jest inny. Nawiązanie do Marcina strony jest jednak nieprzypadkowe. Meblościanka kojarzyła mi się od początku jej istnienia z meblowaniem czegoś na nowo, albo przemeblowaniem… czegoś chaotycznego i nieuporządkowanego.

Będzie krótko zatem, bo to tylko zarys tego, co w końcu się pomeblowało 🙂

Od samego przeniesienia się tu, do Gdyni, miałem problemy z poukładaniem sensownie treningu. Powodów było kilka (m.in.: temperatury, suchość powietrza, zmiana systemu pracy, inne głupoty zabierające czas jak The Settlers 2….).

Settlers 2, rozdział 9 kampanii podstawowej 😛

Jednak najważniejszym powodem był brak akceptacji nowego miejsca. Dziwnie brzmi, nieprawdaż?! Zmęczyłem się szukaniem stadionów, szukaniem tras, szukaniem miejsc, których obraz tkwił w głowie, a którego nie mogłem przełożyć na teren i… nie byłem w stanie znaleźć. Choć były wyniki, to jednak to nie było to…

Tak mi się wydaje, że wczorajsze bieganie pętlą Reja coś uwolniło. Wróciło poczucie, znane z Otwocka, że to jest to. To jak z podłogą z paneli lub drewna na kliki (pióra) – męczysz się, męczysz, dobijasz młotkiem i tylko uszkadzasz strukturę. Weźmiesz panel inaczej, przyłożysz… i kliknie. Zaskoczy. Panele dopasują się do siebie i ułożą.

To poczułem dzisiaj – idąc na trening wiedziałem, że będzie to Hollerowska siła biegowa. Wiedziałem też, że poczłapię na Sopocką (czyli właściwie na Drogę Wielkokacką). Po co? Nie wiedziałem tego. Dowiedziałem się po FTC – które było lepsze niż rozgrzewka przed siłą. Piaszczysta droga z korzeniami, lekki spad… i czas na 40 metrów jak na tartanie. Nie było odwrotu. Musiała być Sopocka. Po drodze jeszcze zwalone drzewo, którego kiedyś wracając z Moniką z Sopockiej nie byłem w stanie przeskoczyć. A tym razem weszły wszystkie wysokości…

Na Spopockiej zaznaczyłem butami linie początku i końca na swoim mierzonym odcinku i zrobiłem próbne 150 metrów. Wolne, bardzo wolne (22,98), bo wiedziałem, że wszystkie siły włożę w powtórzenie drugie i zarazem ostatnie. Powoli wróciłem pod górkę, na linię startu i skupiłem się na widocznym 150 metrów dalej bidonie stojącym na brzegu drogi. Widzenie tunelowe jest czymś genialnym – wszystko przestało istnieć. I rozumiem dlaczego Holler i ekipa od FTC stosuje biegi z górki – czasem prędkość jest tak zaskakująca, że wzrok traci ostrość, kostki skopane są przez własne plączące się nogi, potykasz się ledwo to rejestrując. Coś pięknego 🙂

A na dokładkę nowy PB na 150 metrów. Nic zaskakującego, bo w końcu czas na 200m z zeszłego roku sugerował to już jakiś czas temu, ale potwierdzenia nie było…! A co najważniejsze, wejrzenie w GC pokazało, jak bardzo tu – w Gdyni – zaniedbałem hollerowskie treningi siły biegowej…

To też jest element do przemeblowania, tym bardziej, że od dziś wiem, że FTC i coś szybkiego na deser uzupełniają się równie rewelacyjnie co śledź zagryziony sernikiem 😮

Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *