RICE, RICE baby

      Brak komentarzy do RICE, RICE baby

Image by ImageParty from Pixabay

Skąd to zdjęcie?! I jaki ryż?! Przecież to nie o ryż chodzi. Tylko o RICE. A RICE to rest, ice, compression, and elevation. A w moim przypadku było nawet RICE(N) – z dużymi ilościami Naproxenu.

Co nie było łatwe. Dwa tygodnie oszczędzania się. A może nawet trzy tygodnie… Parę razy okłady z lodu. Czasem z brzuchem nogami do góry. Było rolowanie, było rozciąganie. Ale  najwięcej było chodzenia w stabilizatorach, które nie wiem dlaczego nazywam kompresorami 🙂 Ale pomaga, i chyba jeszcze trochę w nich pochodzę. O czym też już zdążyłem poinformować treneiro. Że od przyszłego treningu – nawet szybkie sprinty – będę biegać w stabilizatorach. Jako, że ból powoli ustępuje, wrócę też na ścieżkę biegową z młodym. Czyli powrót do 400 metrów – tak często, jak tylko się da.

Czy to kontuzja, czy to nie-kontuzja? Trudno ocenić. Wiadomo tylko tyle, że jest to zapalenie ścięgien przy-kolanowych, i to na raz – w obydwu nogach. Dwa lata temu bolały mięśnie pośladkowe; wzmocniłem je… i poszło w dół?

I co tu z tym począć? Czekać, rozciągać, rozciągać i traktować brutalnie Naproxenem ze stabilizatorami… Doszły nowe i ćwiczeń nazbierało się już tyle, że spokojne zrobienie wszystkiego zajmuje 30-40 minut… Na razie połączenie czekania, rozciągania i naproxenowania wydaje się działać, a kolana są w miarę pewne (nie uciekają z bólu lub osłabienia do środka) – więc zaczynam powoli, powoli i ostrożnie wracać do szybszego biegania. Były już stumetrowe podbiegi pod górkę w stabilizatorach, co samo w sobie było ciekawe (bo na przyblokowanych kolanach) i miała być szybka piątka, ale skończyło się na czwórce – w dodatku dzielonej na dwa razy po dwa kilosy. Może to przez ten promil we krwi. Może, choć nie jestem do końca przekonany 😀

W każdym razie powrót boli. I trzeba się do niego zacząć na nowo przyzwyczajać.

Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *