Dziś, podczas co sobotniego biegania (Otwock Biega), gdzieś za Bazą Torfy, garminowe piknięcie oznajmiło przebiegnięcie trzech tysięcy kilometrów w tym roku (słownie: 3000 km…).
W tym roku już, zaraz po sylwestrze zastanawiałem się nad nadchodzącym wtedy rokiem – i życzyłem sobie większego kilometrażu i większej ilości wyjść. …i udało się to zrobić. 3000 kilometrów wobec prawie 1300 w zeszłym roku… To jest Bardzo Dobry Rok.
To już nie zabawa. To już zacięcie i… trening. Codzienny, konsekwentny.
A propos treningu – to i przygotowania do nowego roku są już w toku. Kurierem dotarła jeszcze jedna para butów (znowu te same, sprawdzone – Puma Burst), tym razem za 110 złotych. Do tego doszła też piramidka chemii:
I jeszcze jedna ciekawostka do archiwum biegowego. Garmin przyjechał 29 grudnia 2016 roku, więc za niecały tydzień będzie mieć rok przebiegu. A skutki używania go na co dzień widoczne są na tym malutkim screenie:
Trzy tysiące… ale to fajnie brzmi. Co dalej? 4 tysiące w przyszłym roku?!