W dzieciństwie (od mniej-więcej połowy szkoły podstawowej) kleiłem głównie modele papierowe. Tego nauczył mnie ojciec – zaplanować bryłę, rozrysować, wyciąć, skleić. Były jakieś modele autobusów, ciężarówek rysowanych najpierw na brystolu. Potem wycinanych i sklejanych.
Od czasu do czasu kleiłem modele plastikowe. Ale… tu właśnie ale – nie umiałem ich malować. Nie umiałem – bałem się spróbować. Z zazdrością paptrzyłem na kolekcje kolegów – modele ojca DawidaK, diroamy TomkaB – to już z czasów zasadniczej służby wojskowej. Ale sam… o nie, nie chwyciłem się.
Nawet trochę później za czasów pierwszego wydania Warhammera i pierwszego bitewniaka, nie odważyłem się malować niczego.
Przełom nastąpił w 2019 roku wraz z kupionymi dla Szymka figurkami Games Workshop, czyli bitewniaka WH 40 000. Odkryłem wtedy, że mogę malować, nie umiem, ale się naumiem. A potem odkryłem jeszcze, że mogę nawet papierowe modele podmalowywać w razie ubytków 🙂
[lipiec-sierpień 2022]
I ta-dam… mój pierwszy pomalowany nie-Warhammerowy, lub raczej nie figurkowy model – Graf Zeppelin Revella:
———- cdn. zapewne nastąpi ———-