Frank Horwill powrócił. Po 5 latach. Najpierw nieśmiało za sprawą wspólnych treningów z Marcinem, których efektem jest rozpiska treningowa pod piątkę dla nas obu. Nie byłbym sobą, gdybym nie zmieniał jednak treningów pod samopoczucie i koncepcję przeplataną trochę Horwillem a trochę Hollerem. Jednak coraz bardziej rysuje się pomysł na konkretny, ciężki trening pod pięć kilometrów. Z zachowaniem prędkości na krótkich… Read more »
Tego dnia mieliśmy zrobić… nawet nie pamiętam co… Zrobiłem 5 szybkich setek, żeby rozgrzać mięśnie i czekałem na OKS-ie na Marcina. Marcin dotarł, a za nim… burza. Nie było szans na pozostanie na bieżni – ołowiane niebo, momentalna ulewa. Ratowaliśmy się przed zmoknięciem pod zadaszeniem nad wejściem do budynku OKS-u. Coraz bardziej zacinało i zdecydowałem się na bieg do auta,… Read more »
Trzynaście dni lipca, 10 wyjść w teren. Statystycznie coraz lepiej. I to nie koniec. Bo – w końcu – jakościowo też świat wraca do normy. Zaskakujące dwa tygodnie. Nie tylko biegowo, ale i zawodowo. Ale to nie miejsce i czas. Jeszcze. Lipiec zamknąłem budującym kilometrem poniżej trzech minut. W międzyczasie wpadły dwa biegi z grupą Run Otwock. Jednak najciekawsze rzeczy… Read more »
Końcówka czerwca okazała się mocno pracowita. I w sensie biegania, i w sensie pracy. Biegowo to zaledwie kilka wyjść, ale bardzo wartościowych. Szybkie 500 i 600 metrów Marcina na Hrabiego, dłuuuuugie i ponad siły bieganie w sobotę w ramach Run Otwock, w czasie którego nastąpił przełom w głowie i w udzie. Biegnąc grupą Hrabiego w stronę Medyka, po tym jak… Read more »
Żartobliwy tytuł nawiązujący do jednego z pierwszych wpisów, na zasadzie zupełnie luźnego skojarzenia (to już 7 lat bazgrolenia…). Bo Hrabiego trudno przyrównać do doliny, a tym bardziej Wisły. W taki dzień jak dziś to żar lejący się z góry, zero wilgotności powietrza, trochę wilgoci w ziemi po wczorajszych opadach. Żar, żar, pochowane w cieniu ptaki, brak ludzi… i ciężka, żmudna… Read more »
Miałem takie dziwne wrażenie, że minęło więcej czasu od ostatniego wpisu. A tu zaledwie dwa tygodnie…To były dwa tygodnie z ciągłym uważaniem na lewy dwugłowy – testowanie, czy boli z prędkości, czy boli zmęczeniowo. W międzyczasie, całkiem spora ekipa biła rekordy na 1 Milę na bieżni warszawskiego AWF-u. Marcin udowodnił, że na bieżni może biec szybciej niż z górki :o; … Read more »
Stałem się Homo sapiens nie-biaga-i-cuś. Bardziej to „-CUŚ” niż nie-biega 🙂 Na szczęście biega, głównie dzięki szybkiemu dochodzeniu do siebie mięśnia. A może to działanie resveratrolu? Hmmmm… W każdym razie złapany uraz mięśnia nie pogłębił się. Ale też nie dałem mu powodów do pogłębiania się. Dwa dni po kontuzji złapanej na stadionie, pobiegałem z Moniką w „jej” lesie. Tempo było… Read more »
Na zdjęciu otwierającym najlepszy trening, na którym mnie złapano fotograficznie 🙂 A poza tym… W niedzielę byłem na Reja. Zrobiłem 2 kilometry w 6:56… po krótkim, wyczerpującym pobycie w Cieszynie, z sądami po drodze, remontami i tego typu ciekawymi zdarzeniami… I co z tego? Nic. I co z tego? Wiele. Bo w tę niedzielę biegnąc z powrotem po owym ciągłym… Read more »
Zaczął się wrzesień, minął jego środek i powoli zbliża się do końca. Również do końca pewnego rozdziału. Zawodowego. Po czterech latach żegnam się ze swoją pracą w Warszawie (którą nawet udało mi się raz reprezentować w zawodach, kiedy zebrała się ekipa i nawet mieliśmy koszulki firmowe), choć trzeba przyznać, że ostatnie półtora roku w większości była to praca zdalna. Zmiana… Read more »
Sporo się działo od ostatnich szybkich trzech kilometrów 🙂 aż przyszła jesień. 10 stopni rano, 18.5 po południu. Jesień. Druga tutaj, w Gdyni… W tym czasie, w którym się „działo”, spektakularnych wyników nie było. Warte odnotowania są 10 metrówki (1.18 najszybsza), mierzone FreeLapem setki na OKSie w Otwocku z Dominiką, Marcinami, Arkiem i Hubertem, jako kibicem (Marcin wspomniał to wydarzenie… Read more »