Tag Archives: Daniels

Zepsułem sobie kolor…

      1 komentarz do Zepsułem sobie kolor…

Jadąc do pracy zabrałem sprzęt – czyli przede wszystkim buty – aby rano dnia następnego wyskoczyć na Agrykolę. W pracy wszyscy przeżywali bieg Kaczmarek na 400m [48,98], w którym pobiła rekord Polski należący wcześniej do Ireny Szewińskiej [49,28]. Oczywiście szukałem, szukałem, szukałem i nie znalazłem żadnego youtubowego zapisu tego biegu. Znalazłem go dziś, w jakimś zachodnim podsumowaniu. Rano truchtając na… Read more »

Odczarowana

      Brak komentarzy do Odczarowana

Są takie dziwne chwile w życiu… że sięgasz po książkę, której nie mogłeś/aś zacząć czytać kilka razy z rzędu na przestrzeni lat. A potem nagle następuje >>klik<< i książka wchodzi. Szybko. I chcesz kontynuacji. Tak po latach wszedł mi Terry Pratchett. Zaledwie miesiąc i już na biegu jest piąta część. I chyba na pewno będę chciał kupić kolejne części. Czy… Read more »

…po obiedzie obżarty

      3 komentarze do …po obiedzie obżarty

To cytat. Z mojej rozmowy z Marcinem, bo zaprzyjaźnionych autorów trza linkować 🙂 Nasza rozmowa dotyczyła – ta-da-am – niespodzianka: biegania. A całość brzmiała tak: „a ja wczoraj po obiedzie obżarty, z dużym bidonem w łapie poleciałem 1km na Sopockiej w 3:04 🙂 trzeci raz pod rząd. Coś czuję, że niedługo będę mieć jak z czterysta – wszystko poniżej 3… Read more »

…ale także i radości

      Brak komentarzy do …ale także i radości

To cytat. Który wyjaśnię. Wkrótce. Albo na koniec. Wszystko zaczęło się od snu. We śnie, z jakiegoś nie znanego mi bliżej powodu, co jakiś czas walczyłem. Walczyłem sam ze sobą. Taki sen. Jego znaczenie szybko do mnie dotarło… odpuść. Odpuściłem. I wtedy plan sam wskoczył do łepetyny. Kolejnym etapem była rozmowa z Marcinem – o tym, że znacznie lepiej trenuje… Read more »

Jegrów Trzech

      Brak komentarzy do Jegrów Trzech

W tym tygodniu wszystko układa się w trójkąty. Taki tydzień… Nawet numer dzisiejszego wpisu po redukcji wynosi 3 [ ∆ ]. A wszystko zaczęło się od dolinki, którą jakiś czas temu biegłem i spodobała mi się nazwa jednego ze szczytów – właśnie owych Trzech Jegrów. Ale zacznę od zdarzeń wcześniejszych, bo trochę ich było (czyli 3… przypadek?). Najpierw wpadł rekord… Read more »

W Gdańsku nic nie boli?!

      1 komentarz do W Gdańsku nic nie boli?!

Zanim znalazłem się w stanie lekkiego upojenia % w czasie wyprawy do wietnamskiej knajpki w Oliwie, przemknęło mi przez myśl, że nic, NIC, ale to ZUPEŁNIE NIC mnie nie boli. Tę myśl, jak się okazało, chwilę później wypowiedziałem. Zebrał to w użyty powyżej zgrabny tytuł, Remo, którego urodziny obchodziliśmy w Gdańsku. Ale żeby nie było… Ten brak bólu był tym… Read more »

Bielański Wieczór LA

      Brak komentarzy do Bielański Wieczór LA

Cztery miesiące treningu pod 400 metrów. Tak naprawdę to NIEWIELE, żeby się przygotować do takiego biegu. Trochę kulejącej jeszcze techniki, trochę wytrzymałości, trochę oswojenia organizmu z kwasem… Ale to ciągle za mało. Bielański Wieczór LA Organizacyjnie zawody były doprowadzone do perfekcji. Wszystkie konkurencje startowały o zaplanowanym czasie. Moje 400 metrów też. Ale – albo mnie nie wyczytali sędziowie, albo (co… Read more »

Sprawdzian przed Bielanami

      Brak komentarzy do Sprawdzian przed Bielanami

I został tydzień do Bielańskiego Wieczoru Lekkoatletycznego AD 2019. Wpadły trzy mocne treningi z Dominiką, wpadły luźniejsze biegi do maksymalnie 10 kilometrów. Jako, że czas najwyższy to i zaczyna pojawiać się stres przedstartowy. Ale niech się pojawia – to zawsze pobudza mój organizm do większego „spięcie” i wysiłku. Treningi z Dominiką skupiają się głównie na budowaniu wytrzymałości do 400 metrów… Read more »

Bieg Pompkowy

      1 komentarz do Bieg Pompkowy

Tak, dokładnie tak – bieg pompkowy. Nie pępkowy, bo ten byłby walką o utrzymanie na nogach; nie pompowy, bo oznaczałby ucieczkę przed pompą, czyli ulewą; nie jest to też błąd – chodzi właśnie o Pompkowy. Biegi, gdzie tempo z przymusu waha się między 5:40 a 6:30, przez ostatnie 3 lata były raczej dla mnie rzadkością, jak trąba powietrzna w Śródborowie…. Read more »

Awaryjnie o Danielsie

      Brak komentarzy do Awaryjnie o Danielsie

Prawie miesiąc bez pisaniny. Chciałbym rzec, że nie było co pisać. Ale to nieprawda. Trochę się działo. Bo treningowo coś tam biegałem, czasem wolno, czasem szybko. Wpadły jakieś kilometrówki, wpadły czterysta metrówki. Były nawet szybsze dychy. Ale generalnie trochę zawaliłem ambitny plan pod tytułem „dycha dziennie”. Po 23 dniach maja mam zaledwie 140 kilometrów. I nie mam pomysłu, jak to… Read more »