Wszystko zaczęło się lekko ponad miesiąc temu na Agrykoli. I tyle też czasu minęło od ostatniego wpisu. Trochę się działo – z dłuższych biegów warto wspomnieć powrót do biegania mili – z Marcinem, w jego tempie, ale zapewne też z wpływem na moją wydolność na średnich dystansach. Dołączyliśmy do tego kilometrówki – tak na dobicie mięśni po mili. Później doszedł… Read more »
Przez ostatnie dwa, no może trzy tygodnie… Nie. Stop. Dziś nie będzie pitu-pitu. Dziś będzie konkretnie. *** *** *** *** *** Przede wszystkim OGROMNE podziękowania dla Waldka_K., bo to tylko dzięki niemu mogłem zrobić, to co zrobiłem. Więc Waldek – wiszę ci flaszkę (tylko określ jaką) i jeszcze coś, o czym gadalim. Poza podziękowaniami ważne są 3 zdarzenia, które miały… Read more »
Przerwa w bieganiu fachowo nazywa się roztrenowaniem. To taki czas, kiedy można trochę odpocząć i zacząć trening na nowy sezon. Niefachowo taka przerwa nazywa się leniem, albo super-leniem. Oczywiście też się odpoczywa. I oczywiście – nie ma mowy o żadnych przygotowaniach do czegokolwiek. Po tym krótkim wstępie muszę przyznać, że moje roztrenowanie coś się przeciągało. Część powodów oczywiście miała nawet… Read more »
Wspomniany w poprzednim wpisie „całkiem trudny” rok jest już przeszłością. Zima trochę osłabła, potem trochę zrobiła się mokra, teraz znowu jest zimowa (dziś rano -11.5°C). Ostatni miesiąc był zimowym letargiem. Zbyt dużo się działo i pod koniec, i na początku tego nowego roku. Wspomniałem, że może przyda się jakieś podsumowanie. Nie, nie przyda się. To był całkiem trudny rok –… Read more »
Teraz, gdy piszę jest już zima. Po czym poznaję? Po temperaturach poniżej zera, oblodzonych ścieżkach i odrobinie śniegu. No i po tym, że jest szaro-buro i szybko ciemno. Dzienniczkowo trochę pustawo się zrobiło, choć do napisania czegokolwiek zbieram się od jakiegoś czasu. Ale do rzeczy. 15 biegowych wyjść w ciągu półtora miesiąca to niezbyt dobry wynik. Oczywiście dobry, jeśli nie… Read more »
Frank Horwill powrócił. Po 5 latach. Najpierw nieśmiało za sprawą wspólnych treningów z Marcinem, których efektem jest rozpiska treningowa pod piątkę dla nas obu. Nie byłbym sobą, gdybym nie zmieniał jednak treningów pod samopoczucie i koncepcję przeplataną trochę Horwillem a trochę Hollerem. Jednak coraz bardziej rysuje się pomysł na konkretny, ciężki trening pod pięć kilometrów. Z zachowaniem prędkości na krótkich… Read more »
Końcówka czerwca okazała się mocno pracowita. I w sensie biegania, i w sensie pracy. Biegowo to zaledwie kilka wyjść, ale bardzo wartościowych. Szybkie 500 i 600 metrów Marcina na Hrabiego, dłuuuuugie i ponad siły bieganie w sobotę w ramach Run Otwock, w czasie którego nastąpił przełom w głowie i w udzie. Biegnąc grupą Hrabiego w stronę Medyka, po tym jak… Read more »
Żartobliwy tytuł nawiązujący do jednego z pierwszych wpisów, na zasadzie zupełnie luźnego skojarzenia (to już 7 lat bazgrolenia…). Bo Hrabiego trudno przyrównać do doliny, a tym bardziej Wisły. W taki dzień jak dziś to żar lejący się z góry, zero wilgotności powietrza, trochę wilgoci w ziemi po wczorajszych opadach. Żar, żar, pochowane w cieniu ptaki, brak ludzi… i ciężka, żmudna… Read more »
Miałem takie dziwne wrażenie, że minęło więcej czasu od ostatniego wpisu. A tu zaledwie dwa tygodnie…To były dwa tygodnie z ciągłym uważaniem na lewy dwugłowy – testowanie, czy boli z prędkości, czy boli zmęczeniowo. W międzyczasie, całkiem spora ekipa biła rekordy na 1 Milę na bieżni warszawskiego AWF-u. Marcin udowodnił, że na bieżni może biec szybciej niż z górki :o; … Read more »
Stałem się Homo sapiens nie-biaga-i-cuś. Bardziej to „-CUŚ” niż nie-biega 🙂 Na szczęście biega, głównie dzięki szybkiemu dochodzeniu do siebie mięśnia. A może to działanie resveratrolu? Hmmmm… W każdym razie złapany uraz mięśnia nie pogłębił się. Ale też nie dałem mu powodów do pogłębiania się. Dwa dni po kontuzji złapanej na stadionie, pobiegałem z Moniką w „jej” lesie. Tempo było… Read more »