Pierwsze postanowienie (opisane w poprzednim wpisie) wdrożyłem – nie jem już galaretek z bitą śmietaną. Nawet tą 36%… Nie ważne, że bardziej tłusta – działa tak samo, jak te udające tłuste śmietany. Trzecie postanowienie – te z alkoholem – wdrożone. Prawie. 10 dni bez niczego. Dziś, jedenastego dnia od zaprzestania, Monika namówiła mnie na piwo. Pierwsze od – mam krótką… Read more »
Przez ostatnie dwa, no może trzy tygodnie… Nie. Stop. Dziś nie będzie pitu-pitu. Dziś będzie konkretnie. *** *** *** *** *** Przede wszystkim OGROMNE podziękowania dla Waldka_K., bo to tylko dzięki niemu mogłem zrobić, to co zrobiłem. Więc Waldek – wiszę ci flaszkę (tylko określ jaką) i jeszcze coś, o czym gadalim. Poza podziękowaniami ważne są 3 zdarzenia, które miały… Read more »
Przerwa w bieganiu fachowo nazywa się roztrenowaniem. To taki czas, kiedy można trochę odpocząć i zacząć trening na nowy sezon. Niefachowo taka przerwa nazywa się leniem, albo super-leniem. Oczywiście też się odpoczywa. I oczywiście – nie ma mowy o żadnych przygotowaniach do czegokolwiek. Po tym krótkim wstępie muszę przyznać, że moje roztrenowanie coś się przeciągało. Część powodów oczywiście miała nawet… Read more »
*to oczywiste nawiązanie do książki „Kupa szczęścia” i szczęśliwego powiedzenia jednego z naszych rodzimych poetów-polityków, jednak trochę w innym ujęciu niż w książce spod linka. Nawiązanie celowe, bo… dla niebiegających to temat tabu; dla biegających po asfalcie – nie wiem (bo nie biegam tak długich, by pogoniło), ale dla biegających po lasach oczywisty. Z lektury powyżej być może dowiecie się,… Read more »
Trzynaście dni lipca, 10 wyjść w teren. Statystycznie coraz lepiej. I to nie koniec. Bo – w końcu – jakościowo też świat wraca do normy. Zaskakujące dwa tygodnie. Nie tylko biegowo, ale i zawodowo. Ale to nie miejsce i czas. Jeszcze. Lipiec zamknąłem budującym kilometrem poniżej trzech minut. W międzyczasie wpadły dwa biegi z grupą Run Otwock. Jednak najciekawsze rzeczy… Read more »
Końcówka czerwca okazała się mocno pracowita. I w sensie biegania, i w sensie pracy. Biegowo to zaledwie kilka wyjść, ale bardzo wartościowych. Szybkie 500 i 600 metrów Marcina na Hrabiego, dłuuuuugie i ponad siły bieganie w sobotę w ramach Run Otwock, w czasie którego nastąpił przełom w głowie i w udzie. Biegnąc grupą Hrabiego w stronę Medyka, po tym jak… Read more »
Żartobliwy tytuł nawiązujący do jednego z pierwszych wpisów, na zasadzie zupełnie luźnego skojarzenia (to już 7 lat bazgrolenia…). Bo Hrabiego trudno przyrównać do doliny, a tym bardziej Wisły. W taki dzień jak dziś to żar lejący się z góry, zero wilgotności powietrza, trochę wilgoci w ziemi po wczorajszych opadach. Żar, żar, pochowane w cieniu ptaki, brak ludzi… i ciężka, żmudna… Read more »
Stałem się Homo sapiens nie-biaga-i-cuś. Bardziej to „-CUŚ” niż nie-biega 🙂 Na szczęście biega, głównie dzięki szybkiemu dochodzeniu do siebie mięśnia. A może to działanie resveratrolu? Hmmmm… W każdym razie złapany uraz mięśnia nie pogłębił się. Ale też nie dałem mu powodów do pogłębiania się. Dwa dni po kontuzji złapanej na stadionie, pobiegałem z Moniką w „jej” lesie. Tempo było… Read more »
Są takie dziwne chwile w życiu… że sięgasz po książkę, której nie mogłeś/aś zacząć czytać kilka razy z rzędu na przestrzeni lat. A potem nagle następuje >>klik<< i książka wchodzi. Szybko. I chcesz kontynuacji. Tak po latach wszedł mi Terry Pratchett. Zaledwie miesiąc i już na biegu jest piąta część. I chyba na pewno będę chciał kupić kolejne części. Czy… Read more »
Od stycznia wiele się zmieniło. Zimowe legowisko przestało być tylko zimowym legowiskiem. Na razie staje się wielosezonowym legowiskiem. Biegowo zmieniło się jeszcze „wielej” – zapanowała w nim zima, mroczna zima. Chyba moja najdłuższa biegowa przerwa od… nie pamiętam od jakiego czasu. Rozpoczęła się z ostatnim biegiem w Gdyni – będącego za opisem z GC „Pożegnaniem z Sopocką” i trwała miesiąc… Read more »