Wielkimi krokami zbliża się IV Maraton Podhalański. Podobno ostatni. Ale na ten nie jadę. Z naszej grupy jedzie Jurek (na maraton) i Ania (na połówkę). Dla mnie przygoda z maratonami zakończyła się właśnie po ubiegłorocznym Podhalańskim. Powodem było zmęczenie i obawa przed kontuzjami – w czasie biegu kolejne partie mięśni i kolejne stawy dawały znać, że coś nie funguje, jak… Read more »
Plan był prosty: przespać się w dzień, pójść na pierwszą w nocy na OKS i machnąć parę kilometrów dookoła stadionu. Plan, planem, a rzeczywistość psikusa strzeliła. Nie dałem rady się przespać. A nie mogąc spać, stwierdziłem, że im później będzie, tym będę coraz bardziej zmęczony. Pojechałem na OKS wcześniej, na północ. Nocna warta Wystartowałem w swój bieg 20 minut po… Read more »
Piętnaście miesięcy… …tyle potrzebowałem, żeby zabrać się za – w sumie – prosty bieg. Długie oczekiwanie. Ciekawy rezultat. Ale wpis będzie krótki. Chodzi bowiem o postanowienie poczynione w kwietniu 2016 roku przy piwie, z Arturem i Remim. Powstał wtedy plan, według którego zakładałem powrót do baaaaaaardzo długich biegów. Plan zakładał pierwszy ultramaraton jeszcze w 2016 roku, jednak poprzedzony dwoma wybieganiami… Read more »
Ukończyłem mój drugi maraton w życiu – tym razem padło na III Maraton Podhalański. Ooooooczywiście z nową życiówką… lepszą o ponad pół godziny od czasu z Zimowego Bieszczadzkiego. I jakoś ten wynik mnie nie rajcuje… podobnie, jak samo bieganie maratonów. Chyba nie łapię tego bakcyla. Męczący długi bieg, który daje organizmowi… no właśnie co? Kolega biegowy – Jurek, który go… Read more »
Głupawy tytuł, który może za rok wyda mi się jeszcze bardziej głupawy. Ale oprócz tytułu będzie dziś całkiem poważnie. Weekend upłynął pod znakiem Wings For Life 2017, oglądanym na żywo (i w całości!!!) na redbull.tv. Pierwszy raz miałem okazję oglądać taką imprezę i podobała mi się. Po leniwej niedzieli, poniedziałek musiał być wolny, bo nie dało się wyjść w… Read more »
Cisna W sobotę, 28 stycznia rano ruszyliśmy Jurkową furą na południe, do Cisnej. Dla mnie była to pierwsza wizyta w tej części Bieszczad. Po podróży, zostało nam trochę czasu do otwarcia biura zawodów, więc najpierw kawałek przejechaliśmy się drogą, którą nazajutrz mieliśmy biec. I tak zwiedziliśmy kilometry oznaczone na trasie od 23 do 18 bodajże. Potem udaliśmy się do biura… Read more »
Po Biegu Otwockim, który okazał się rewelacyjnym zwieńczeniem sezonu 2016, treningi robiłem jeszcze przez tydzień. A od czwartego tygodnia listopada – głównie przez zamieszanie w domu – nie biegałem przez kolejne cztery tygodnie. Przerwa biegowa zakończyła się 14 grudnia, spokojną dyszką. W normalnych warunkach treningi pewnie by się odbyły, ale w końcu ruszyła praca na którą czekaliśmy od końca czerwca…. Read more »