Na zajęciach na razie byłem 3 razy. Albo aż trzy razy? Chyba pozostanę przy wersji, że aż trzy razy. To jest to na co liczyłem – obolałe mięśnie rąk, barków, pleców, ruszone nieco inaczej niż przy bieganiu uda. Słowem – treningi karate dają w mięśnie. Mocno – tak mocno, że czuję nawet inne ścięgna, niż po sprintach na Agrykoli. A… Read more »
Środowe popołudnie minęło na lekkiej piątce na Skrze. Tempo było tak spacerowe, że aż poczułem niedosyt. Czas na kółkach wokół stadionu leciał szybko, bo obserwowałem trenujących rugbistów. Po pięciu kilometrach poczułem, że to trochę mało, choć gorąc trochę się dawał we znaki. Najpierw padło na półkilometrówki. Tempo było zadowalające i wzrastało, mimo zmęczenia. Na koniec postanowiłem jeszcze zrobić kilometr –… Read more »
Dotarłem ostatnio do ciekawego wpisu na blogu Bartosza Olszewskiego o tym, czy potrafimy wyjść ze strefy komfortu (http://warszawskibiegacz.pl/strefa-komfortu-w-treningu-biegacza/) i dlaczego nam się to nie udaje. Uderzyła mnie trafność tego, co przeczytałem. Prędzej, czy później możecie przeczytać takie wpisy u wielu różnych biegaczy-blogerów piszących w necie. Bardziej jednak uderzyło mnie coś innego – tu autor fajnie pokazał, że rozumie, iż nie… Read more »