Tag Archives: VDOT

Zepsułem sobie kolor…

      1 komentarz do Zepsułem sobie kolor…

Jadąc do pracy zabrałem sprzęt – czyli przede wszystkim buty – aby rano dnia następnego wyskoczyć na Agrykolę. W pracy wszyscy przeżywali bieg Kaczmarek na 400m [48,98], w którym pobiła rekord Polski należący wcześniej do Ireny Szewińskiej [49,28]. Oczywiście szukałem, szukałem, szukałem i nie znalazłem żadnego youtubowego zapisu tego biegu. Znalazłem go dziś, w jakimś zachodnim podsumowaniu. Rano truchtając na… Read more »

Jegrów Trzech

      Brak komentarzy do Jegrów Trzech

W tym tygodniu wszystko układa się w trójkąty. Taki tydzień… Nawet numer dzisiejszego wpisu po redukcji wynosi 3 [ ∆ ]. A wszystko zaczęło się od dolinki, którą jakiś czas temu biegłem i spodobała mi się nazwa jednego ze szczytów – właśnie owych Trzech Jegrów. Ale zacznę od zdarzeń wcześniejszych, bo trochę ich było (czyli 3… przypadek?). Najpierw wpadł rekord… Read more »

Bielański Wieczór LA

      Brak komentarzy do Bielański Wieczór LA

Cztery miesiące treningu pod 400 metrów. Tak naprawdę to NIEWIELE, żeby się przygotować do takiego biegu. Trochę kulejącej jeszcze techniki, trochę wytrzymałości, trochę oswojenia organizmu z kwasem… Ale to ciągle za mało. Bielański Wieczór LA Organizacyjnie zawody były doprowadzone do perfekcji. Wszystkie konkurencje startowały o zaplanowanym czasie. Moje 400 metrów też. Ale – albo mnie nie wyczytali sędziowie, albo (co… Read more »

Sprawdzian przed Bielanami

      Brak komentarzy do Sprawdzian przed Bielanami

I został tydzień do Bielańskiego Wieczoru Lekkoatletycznego AD 2019. Wpadły trzy mocne treningi z Dominiką, wpadły luźniejsze biegi do maksymalnie 10 kilometrów. Jako, że czas najwyższy to i zaczyna pojawiać się stres przedstartowy. Ale niech się pojawia – to zawsze pobudza mój organizm do większego „spięcie” i wysiłku. Treningi z Dominiką skupiają się głównie na budowaniu wytrzymałości do 400 metrów… Read more »

Możliwe dla każdego zdrowego i młodego (w miarę) faceta

Dla niezdrowych i w miarę niemłodych facetów i facetek napiszę tylko, że nie będzie o seksie. Będzie o czymś (chyba) szybszym niż seks… Kiedyś, dawno-dawno temu (pewnie z rok – półtora roku temu) zacząłem przekopywać się przez forum SFD. Wiadomo – zaczynałem trochę szybciej się kulać – a to oznaczało poszukiwania. Suplementów, porad i takich tam pierdół. Trafiłem kiedyś na… Read more »

Siedleckie saksy

      3 komentarze do Siedleckie saksy

Żeby nie było: wpis można zacząć od błędu gramatycznego – to raz; książkę czytałem do pierwszej w nocy – to dwa. Byłem niedospany, podminowany (wiadomo – przedstartowa sraczka) i ochlałem się isosatru. I to tak bardzo, że wyjeżdżając z Otwocka z częścią domowych fanów i Marcinem, cały czas miałem pełen pęcherz… Założenia kontra Rzeczywistość Tydzień wcześniej udowodniłem sobie w czasie… Read more »

Ballada o Maratonie Podhalańskim

      Brak komentarzy do Ballada o Maratonie Podhalańskim

Wielkimi krokami zbliża się IV Maraton Podhalański. Podobno ostatni. Ale na ten nie jadę. Z naszej grupy jedzie Jurek (na maraton) i Ania (na połówkę). Dla mnie przygoda z maratonami zakończyła się właśnie po ubiegłorocznym Podhalańskim. Powodem było zmęczenie i obawa przed kontuzjami – w czasie biegu kolejne partie mięśni i kolejne stawy dawały znać, że coś nie funguje, jak… Read more »

Wiosenna adaptacja w sosie działdowskim

      Brak komentarzy do Wiosenna adaptacja w sosie działdowskim

Nowy wpis zaledwie po tygodniu… Ale skoro jest to dzienniczek, to… musi być. Ostatni tydzień przyniósł sporo nowych wydarzeń. Po pierwsze – w końcu przypałętała  się wiosna. Po drugie – odżył wspomniany gdzieś tam w odmętach wpisów Olo, wracając do biegania. Po trzecie – po debiucie w Parkrunie w Działdowie udało mi się tam wrócić. Ale po kolei. Najpierw Olo…. Read more »

Noworoczne postanowienia

      Brak komentarzy do Noworoczne postanowienia

Nowy rok czas był zacząć – 1 stycznia tradycyjnie już pobiegliśmy grupą Otwock Biega na Torfy. W południe, przy Sosence zebrała się całkiem spora grupa ludzi. Spokojny bieg pozwalał na biegowe pogawędki z byłymi, obecnymi i nowymi w grupie ludźmi. Wieczorem, siedząc nad kalendarzem i nad książką Danielsa, obliczałem, jak poukładać trening na nadchodzące pół roku. Przy okazji rozpisałem czasy… Read more »

Spadające szyszki

      Brak komentarzy do Spadające szyszki

Koniec maja coś obfituje w głupoty, które chcę sobie zapisać. Dziś o spadających szyszkach. Skojarzenia z polityką i politykami są zupełnie przypadkowe i nie na miejscu. Chodzi o te szyszki z drzew, a nie – drzewa od szyszki. Od wczoraj w lesie panowały dość ciężkie warunki – bardzo mocny wiatr, sporo połamanych gałęzi i miejscami przewrócone mniejsze drzewa. A podmuchy… Read more »