Hmm… skąd wiedzieli?

      Brak komentarzy do Hmm… skąd wiedzieli?

Jeden egzamin za mną – wyniki będą 29 sierpnia; to ten państwowy, zawodowy. Do drugiego nie przystąpiłem, bo byłem w pracy. 9 kyu nie będzie, jeszcze nie teraz. To ten hobbystyczny egzamin.

Dużo się działo, jeszcze więcej się dzieje. Zaplanowałem sobie urlop – inaczej niż co roku – na lipiec. I zapomniałem o nim. Zapomniałem, bo też nie planowaliśmy – pierwszy raz od dawna – żadnego wyjazdu na wakacje. Jest co robić na 3 arach RODosowych. A urlop był planowany pod Szymka i jego aplikacje rekrutacyjne na studia – w razie gdybyśmy byli zmuszeni do podróży do Trójmiasta i na Ślunsk.

Biegowo bywało różnie – podobnie jak z egzaminami. Do niektórych biegów podszedłem, do innych nie. W maju, od ostatniego wpisu, do biegów podszedłem tylko cztery razy, bez jakiś bardzo spektakularnych sukcesów, ale i bez spektakularnych porażek. 10 maja wpadł kolejny parkrun w Malcanowie – z czasem prawie identycznym jak ten opisany w poprzednim wpisie.

Po nim wpadło 800 metrów na Hrabiego oraz niezła sesja na Bagnistej – dwa powtórzenia czterystu metrów (1:07 i 1:03).

a później nastał czerwiec

…testy, testy, testy, a na egzaminie jebut, bo się okazało, że na cholerę były te testy, bo CKE zmieniła zupełnie pytania, na coś, czego nikt się nie spodziewał. W tym stresie bieganie było raczej spięte – kto widział robić na Hrabiego trzysetki ze średnim czasem 53 sekund?!@$!!??

Po egzaminie, kiedy już popuściło, nawet szybka piątka dookoła osiedla, w ostatnim czasie nawet całkiem wolna niż szybka, wyszła w porządnym czasie, nie rejestrowanym w excelowej historii biegów od 30 maja 2024 🙂 Wpadło ładniej już wyglądające 20:32, co dało średnie 4:06 km/h.

Kilka dni później, a nawet tydzień później, na Hrabiego, trzysetki wpadły zupełnie w innych czasach – 50,23”, 46,48” i piękny akcent na zakończenie treningu – 42,82”.

źródło: bielsko.biala.pl

Co wyróżniało te biegi od innych? Jedna wspólna cecha – nie ma z nich zapisów w Garminie. Zacząłem biegać wszystko na stoperze. MarcinO podsyła mi wyniki z biegów MarcinaP i Arka, a ja cichcem, zupełnie jak Tajemniczy Don Pedro, szpieg z Krainy Deszczowców bezkarnie mogę podglądać ich rezultaty i po jeszcze większemu cichu wracać do formy na pięć kilosów.

I teraz nawiązanie do tytułu – zajrzałem dziś na Bagnistą, czyli jak wszyscy mi to uświadamiają – Kalinowskiego – i zaskoczył mnie ustawiony tam znak. Dlaczego do 20 km/h, i DLACZEGO na odcinku AKURAT moich oznaczonych 400 metrów?! Kto im doniósł?!

Robiłem tam dziś sześć powtórzeń czterysetek i tylko jedna nie łapała się na wykroczenie/mandat/pouczenie/cokolwiek  🙂

Jednak moje oświadczenie się nie liczy, bo mogę być niepoczytalny, a chłopaków z radarem nie spotkałem. Nie mam również na potwierdzenie żadnego zapisu w Garminowym kapusiu. Jakoś, przypadkiem, czułem, że muszę Garmina odstawić na bok 😎

A swoją drogą ciekawe, czy mają radary kalibrowane i certyfikowane na biegaczy 😮

***

PS. Z drugiej strony takiego znaku nie ma – czy to znaczy, że w dół – jak to się mówi po biegowemu – mogę zapierdalać?! I nie dostanę mandatu/pouczenia/czegokolwiek?!


Archiwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *